środa, 25 maja 2016

O modzie i zwyczajności, czyli z życia Lemingradu

Jeśli nie prowadzisz przed sobą dziecięcego wózka – to w tym miejscu, jakby nie istniejesz. Przesada?! A może punkt widzenia tylko jednej ze stron?!


Miasteczko Wilanów – utożsamiane z prestiżem i snobizmem, budzące zawiść, i z pewnością chcące uchodzić za jedno z tych miejsc w Warszawie, w których wyznaczane są trendy. Jednak, nie sposób zaprzeczyć, jest tu czysto, ładnie i schludnie; co dla mnie osobiście – jako mieszkanki – jest akurat bardzo ważne.

Piątek, godz. 20:00. Do sklepu, w którym zaopatruje się większość mieszkańców Miasteczka, zbliża się młody mężczyzna z... dzieckiem w nosidełku. Żeby nikt nie miał wątpliwości, chodzi o nosidełko wiązane z przodu, na piersiach. Gdy pan staje w drzwiach, nie umyka mojej uwadze, że sylwetki to mógłby mu pozazdrościć niejeden ze stałych bywalców siłowni. Wow! Nie wiem, co on robi w tym sklepie (według mojej wiedzy, niemowlęta o godzinie ósmej wieczorem raczej śpią), ale chwilę potem widzę go jeszcze przez te szklane drzwi, jak siedzi przy stoliku i wypełnia konsumencką ankietę. Wiem, bo do wypełnienia takowej sama byłam zachęcana. Oczywiście, można by się zachwycać, i roztkliwiać, że to jest to współczesne ojcostwo, ale mnie – choć, tak, uważam, że mężczyźni powinni się włączać w opiekę nad dziećmi – coś zgrzyta. No niestety...

Ten sam dzień, niemal ta sama okolica, właśnie zbliżam się do przejścia dla pieszych. Uff, mam szczęście, bo córka siedzi w wózku dość potulnie jak na nią, więc mogę iść w miarę szybko. Mijam panią, obcięta tak samo jak ja – krótko, bardzo krótko. Za chwilę pani mnie dogania, uśmiecha się:

– Wie pani, pierwszy raz jestem w tej okolicy, i czuję się nieswojo bez wózka.

Odwzajemniam uśmiech.

– No tak, tutaj większość osób z wózkami chodzi...

Prawdę mówiąc, nawet się nad tym nie zastanawiałam, więc skąd u mnie te słowa? A z drugiej strony, co w tym niezwykłego, że tyle wózków? Ale rozumiem: ona czuje się dziwnie. Nie chcę peszyć jej jeszcze bardziej.

– ...ale bez wózka niewątpliwie łatwiej się poruszać!

Rozchodzimy się w dwie strony.

2 komentarze:

  1. Hm, nie rozumiem, co to jest "nosidełko wiàzane na piersiach". Czy chodzi o to, że dziecko było z przodu pana? Czy że to nosidło hybryda - wiàzanie kończyło się z przodu? czy dziecko na plecach a wiàzanie na piersiach? Czy może po prostu chodzi o wisiadło? Niejasno to napisane i zgrzyt jakoś niewyraźny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie zgrzyt wyraźny jak najbardziej i akurat nie dotyczy on sposobu wiązania nosidełka. O tym piszę. :) Myślę natomiast, że można zadać inne pytanie: skoro dziecko znajduje się w nosidełku, a nosidełko jest wiązane "z przodu, na piersiach" - pierś to wg SJP "przednia, górna część tułowia" - to dziecko jest z przodu pana czy może na jego plecach? Pozdrawiam!

      Usuń