wtorek, 17 marca 2015

O krótkich włosach u kobiety i czy warto takie mieć

Z jednej strony, długie włosy kojarzą nam się z kobiecością. Popatrzcie, nawet mówimy: – To takie kobiece. Z drugiej strony, można się zastanawiać, czy tak pojmowana kobiecość liczy się w świecie biznesu?


Pamiętam, że moja wychowawczyni z liceum była niską kobietą, nosiła duże okulary i... krótkie włosy. Uczyła fizyki, pewnie więc dlatego jej fryzura wydawała mi się mało kobieca. Poza tym ja za fizyką nie przepadałam. Nie znam statystyk, ale w latach 90. poprzedniego wieku raczej nieliczne panie decydowały się ściąć włosy tak krótko. Czy od tamtego czasu coś się zmieniło? Obawiam się, że niewiele. Zrobiłam eksperyment i wygooglałam hasło: kobieta menadżer, potem zaś kobieta praca. Co istotne, wybrałam opcję: Grafika. I uwierzcie, tylko na jednym zdjęciu – z kilkudziesięciu, które mi się wyświetliły – pani, akurat stojąca w otoczeniu mężczyzn, ma krótkie włosy. Wyglądałoby na to, że kobiecość w dalszym ciągu kojarzy się z długimi włosami. Ba, również w takim uczesaniu najchętniej widzielibyśmy kobiety w pracy. Tak przyjęło się o nich – o nas! – myśleć. Można się dziwić albo nie, lecz gdy panie podejmują dyskusję: czy ściąć włosy, jednym z pierwszych pytań jest zazwyczaj: a co na to mężczyźni? Myślę sobie, że szkoda, że tak bardzo uzależniamy się od ich opinii, a nie pytamy o to samych siebie: w czym ja będę się dobrze czuła? No ale moja uwaga – to tak na marginesie.

Jakiś czas temu, czytając książkę o tym, jak kobiety w wyniku wyuczonych w dzieciństwie zachowań potrafią zaprzepaścić karierę, natknęłam się na rozdział poświęcony fryzurze. Nie powiem, dał mi do myślenia. Autorka, Lois P. Frankel, która na co dzień pracuje jako mówca, konsultant i coach, twierdzi, że noszenie zbyt długich włosów to błąd często popełniany przez kobiety. Przytacza historię koleżanki z biura, która awansowała po tym, jak ścięła włosy. Kobieta była tuż po obronie doktoratu z zakresu rozwoju organizacji, pracowała w szpitalu i bardzo zależało jej na awansie. O radę, co mogłaby w tym celu zrobić, zapytała lekarza, który zasiadał w ścisłym kierownictwie szpitala. Odpowiedział bez ogródek: „Pożegnaj się z wizerunkiem Alicji w krainie czarów” (a nosiła rudawe, sięgające pasa włosy). Oczywiście, nie jest powiedziane, że o awansie przesądziła zmiana fryzury. Jednak uwadze kobiety nie umknęło, że gdy ścięła włosy, ludzie zaczęli ją traktować inaczej niż wcześniej.

Frankel uważa, że nie sposób być kimś znaczącym w świecie zawodowym – bez odpowiedniego wyglądu. A jeśli chodzi o to, co mamy na głowach, to jej zdaniem długość włosów i wiek są odwrotnie proporcjonalne. Włosy powinny stawać się krótsze, gdy przybywa nam lat i doświadczenia. Podkreślają bowiem profesjonalizm, a niejednokrotnie też – kobiecość. Ale pod tym hasłem nie kryje się prezentacja własnych wdzięków. Krótka fryzura sprawia, że w pracy kobieta wydaje się silniejsza, ostrzejsza, bardziej dynamiczna. Przy czym włosy można układać na wiele sposobów, nie musi to być fryzura: na faceta. Z kolei długie włosy mogą osłabiać wiarygodność, a w dodatku podkreślać cechy twarzy, które wraz z wiekiem wiele kobiet wolałoby ukryć. Dlatego nie warto żałować pieniędzy na dobrego fryzjera. Może się okazać, że najtańszy salon w okolicy nie zatrudnia najlepszych fachowców. Zresztą obcinanie włosów to nie jedyne rozwiązanie – można je po prostu upiąć, by wydawały się krótsze. Są dodatkiem, tak jak makijaż, i mają pasować do stroju. Na uwadze warto też mieć to, że – w przeciwieństwie do mężczyzn – siwe lub siwiejące kobiety raczej nie spotkają się z estymą; wręcz mogą być postrzegane jako niechlujne. W tym wypadku nieodzowna jest już wizyta u dobrego fryzjera-kolorysty.

Tak, włosy to niewątpliwie ważny element wizerunku. Tak, i w wielu przypadkach fryzura przesądza o atrakcyjności dla płci przeciwnej. Jednak praca to nie miejsce, w którym ta cecha powinna mieć jakiekolwiek znaczenie. Mam wrażenie, że czasem o tym zapominamy. W pracy wygląd powinien być przede wszystkim schludny. Tymczasem są badania, które dowodzą, że co druga kobieta uznaje długowłosą dziewczynę za rywalkę. Dlaczego miałoby to nie dotyczyć środowiska zawodowego?! Myślę, że warto zastanowić się nad słowami pewnej specjalistki ds. HR: „Pomyśl, jak uczesałabyś się, idąc do klubu w sobotni wieczór. Potem uczesz się zupełnie inaczej i przyjdź do pracy”.

Korzystałam z książki Lois P. Frankel „Grzeczne dziewczynki nie awansują”.

0 comments

Prześlij komentarz