niedziela, 9 listopada 2014

O tym, gdy swój laptop oddajesz do naprawy kobiecie, czyli idzie nowe

Foto: HumorPage.pl

Uśmiechnięta, wypowiadająca się rzeczowo kobieta, w miejsce wpatrzonego w ekran monitora informatyka-mruka, który ledwo zaszczyca Cię spojrzeniem...?! Nie tylko w działach obsługi klienta jest dziś miejsce dla kobiet.


Nie jestem wojującą feministką. Ale w ręce wpadł mi ostatnio tekst, właściwie wpis z tzw. służbowego bloga, prowadzonego w przeszłości („pani zrobi mi tu wpis dzisiaj”). Wróciły uczucia, które do przyjemnych nie należą. Cóż, pracowałam wówczas w branży stolarki otworowej, zdominowanej przez mężczyzn i to mężczyzn – mówiąc oględnie – niechętnie dopuszczających do głosu kobiety. Zaszczytem dla tychże miał być np. okładkowy wywiad w miesięczniku raz w roku, w marcu oczywiście.

Rzeczonego wpisu na blogu szef egzekwować nie musiał. Byłam urzeczona miejscem, które odwiedziłam i chciałam o nim opowiedzieć. Otóż szwankować zaczął mój prywatny laptop i, jak się okazało, fantastyczne centrum napraw takiego sprzętu znalazłam całkiem niedaleko, bo na warszawskim Mokotowie. Mieściło się ono i nadal mieści w niepozornym baraku, a obsługą klientów zajmują się tu… właśnie kobiety. To ten widok uderza zaraz po wejściu do środka. Panie siedzące za biurkami sprawiać mogą wrażenie przysłowiowych blondynek, ale – o czym się przekonałam – naprawdę znają się na rzeczy. Wizyta w centrum wygląda mniej więcej tak. Pani wysłuchuje, co „dolega” twojemu komputerowi, wstępnie diagnozuje problem, po czym jeśli stwierdzi, że wątpliwości są zasadne, sprzęt odnosi technikowi. Wraca po jakimś czasie, z gotową diagnozą, informując jakiej naprawy trzeba dokonać i ile to będzie kosztowało.

Co mnie tak urzekło? Przeczucie, że pewnie idą zmiany, skoro w serwisie komputerowym pracują kobiety. Bo przecież takie miejsca i informatyka w ogóle – w dalszym ciągu są postrzegane jako męskie. Pamiętam, że do tego punktu szłam pełna złych przeczuć. Obawiałam się spotkania takiego jak dzień wcześniej, a więc z informatykiem-mrukiem, który nie zechciał nawet odpowiedzieć: dzień dobry, i zainteresowany był bardziej swoim monitorem niż klientem. Przyznacie, że pytanie: „co się dzieje z laptopem?”, bardziej zachęca do rozmowy niż: „no to jaki ma pani problem” albo – co gorsza – „co pani tutaj zmajstrowała?”. Pomysł postanowiłam poddać kolegom z branży. Z jakim skutkiem, nie mnie oceniać. Na blogu pisałam: „Niech każdy myśli co chce, ja natomiast uważam, że właśnie panie cechują się większą komunikatywnością (większą od mężczyzn) i umiejętnościami społecznymi, a przez to są predysponowane do funkcji takich jak obsługa klienta”.

Czytając to, widzę, że dałam się wciągnąć w pułapkę stereotypowego myślenia o tym, co kobiece a co męskie. Bo niby czemu kobieta-informatyk miałaby się sprawdzić li tylko w obsłudze?! Gdyby iść tym tropem, dla mężczyzny-informatyka właściwym miejscem będzie dział specjalistyczny… Osobiście nie lubię takich podziałów. I lepiej mi z myślą, że coś robię albo jestem w czymś dobra jako człowiek, a nie dlatego, że jestem kobietą. Niemniej jednak, jak pokazuje przykład serwisu komputerowego, krok do przodu został zrobiony. Niewątpliwie na drodze do zmiany najważniejszy, bo najtrudniejszy jest ten pierwszy krok.

0 comments

Prześlij komentarz